piątek, 28 grudnia 2018

Krzyżykowy koniec roku

Zegar nieustannie odmierza czas , niewiele go już zostało do końca roku..
Z pewnością każdy analizuje co było w nim dobrego, co udało się osiągnąć
  a co mgło pójść lepiej....
Dla mnie był owocny i łaskawy,  koniec roku haft krzyżykowy zdominował wszystkie moje robótki.
 Niebawem / za kilka dni/ wybije godzina 12.00 ... mój zegar już tyka: tyk...tyk... tyk...

 jest to ZEGAR z pajęczyną , który wyszywałam  z Anią i siedmioma blogowymi koleżankami .
Został oprawiony i już wisi na ścianie.
  Hafcik ten tak mnie wciągnął, haftowało mi się jakoś tak sprawnie, że dość szybko go skończyłam. To moje pierwsze, tak duże "dzieło ". Z pewnością nie uniknęłam błędów, które wprawne hafciarki po pierwszym spojrzeniu  je zauważą.  Ale jest ono moje samodzielnie wykonane i jestem z siebie zadowolona. Mam w planach zrobić jeszcze jeden taki sam zegar w czarnej ramce.
Poniżej końcówka pracy:
 pajęczyna, która dała mi nieźle w kość. W środku dziurka na zamontowanie zegara
Miałam tylko białą ramkę, więc  z czarnego kartonu wycięłam dodatkową ramkę,
 by podkreślić sam haft,
Całość została umieszczona w ramce. Muszę przyznać, iż było bardzo trudne do wykonanie, bo kanwa po zawinięciu na bokach tekturki, niestety jest gruba i nie mieściła się w samej ramie. Poza tym, zatrzaski podtrzymujące obraz są tak spasowane, że  to graniczyło z cudem by ten obraz wszedł w ramę nie uszkadzając jej. Musiałam poprosić męża by mi ją lekko przyciął (ok o.5 mm)
 z dłuższego i krótszego boku. Tym sposobem jakoś się udało.
No i jest
ZEGAR Z PAJĘCZYNĄ

 Haftowanie tak mi się spodobało, że jeszcze przed świętami powstało kila krzyżykowych prac.
 Jednak, pochwalę się nimi w następnym poście. Dziękuję wszystkim za piękne
 życzenia i kartki Świąteczne i Noworoczne. O tym również w następnym poście.

Zbliża się   2019 ROK
 życzę Wam,
Niech przyniesie ze sobą radość, optymizm, spokój i szczęście , dużo zdrowia, wytrwałości i siły. Niech wszystkie zegary w Waszych domach odmierzają tylko szczęśliwe zdarzenia.
Niech obficie da co ma najlepszego!!!

niedziela, 16 grudnia 2018

Matematycznie

 Liczyłam , dziurkowałam i szyłam kartki na zabawę u Ani , wybrałam wytyczne pażdziernikowe - haft matematyczny
 Od rana za oknem biało,  pierwszy śnieg w tym roku i świat wygląda tak czysto i piękniej,jak na mojej kartce z haftem matematycznym.
 zbliżenie na hafcik na tle zimowego krajobrazu
 druga karteczka  z ramką matematyczną, szycie nieco gęściejsze
i  zbliżenie na ramkę
banerek do zabawy

Nie mogę  pochalić się  i porównać swoich pierwszych kartek na zabawę u Ani, bo miałam awarię komputera i pliki w których zapisałam sobie swoje prace, bezpowrotnie mi "wsiąkły". Jest mi przykro.
Pochwalić moge się  nowymi mikołajami, które powstały w tym roku, aż 8 szt. Część już powędrowała w świat, pozostałe bedą częścią  prezentów pod choinkę.
Coś jeszcze....
Jak sobie przypominacie Ewunia ogłosiła Candy urodzinowe na swoim blogu, na które się zapisałam.Ku mojemu zaskoczeniu, zostałam obdarowana taką oto "pocieszajkę".Ewunia tworzy niepowtarzalne, oryginalne prace, ma swój rozpoznawalny styl. Zajrzyjcir na jej blog i sami sie przekonajcie. Albumik, który otrzymałam jest niesamowicie piękny. Dodatkowo otrzymałam kartkę z podziękowaniem oraz kartę   świateczną. Bardzo dziekuję Ewuniu za to wyróżnienie i piękny prezent.

Zaś Justynka podczas spotkania w Łodzi obdarowała mnie swymi cudownymi frywolitkowymi pracami. Podziwiajcie.

i kartkę świąteczną, za wszystkie "DARY" baaardzo dziękuję:)))
Otrzymałam również już pokaźną ilość  kartek  Bożonarodzeniowych, ale pochwalę się w  następnym poście, bo znowu internet zwolnił i juz brak mi cierpliwości w oczekiwaniu na sygnał.
W klimacie  zimowym, życzę Wam dobrego, niedzielnego odpoczynku . Dziękuje za odwiedziny, pozostawione komentarze  i zapraszam ponownie :))

niedziela, 9 grudnia 2018

Wszystkiego po trochu

Radośnie,  fioletowe kwiatki z paseczków quillingowych
  igiełka poszła w ruch, zegar odmierza czas. Do końca roku niedaleko, a HAFT Z ZEGAREM u Ani, który się krzyżykuje  wygląda coraz ciekawiej
 widać już pierwsze dmuchawce
i chyba już wszystkie w całości
 Po spotkaniu Warszawskim nabrałam ochoty na próbę wykonania pierwszych kółek frywolitką.
Oj nie było łatwo, bo ciągle coś mi się plątało, zaciskało. I w końcu załapałam, ale to dopiero początek. Przede mną wiele nauki i wiele możliwości supłania kolejnych  łuczków, supełków i pętelek.
 Kończę radosnym akcentem, bo nie mam pojęcia co teraz będę robiła
 Miło mi, że wciąż zaglądacie. Jesteście cudowni zostawiając ciepłe słowa, mobilizujecie mnie nimi do aktywności  twórczej.  Pozdrawiam i dziękuję:)))

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Pergaminki

Dla małej odmiany między paseczkami a igiełką, wzięłam w ręce kalkę, siatkę, igiełki
i wydziergałam  kotka

 wycięłam co niepotrzebne

 oprawiłam w białą ramkę
 Kolejną pracą , która powstała, a która tak mnie pochłonęła,  iż z pośpiechu nie zdążyłam zrobić jej zdjęć.
Zapakowałam i zabrałam na blogowe spotkanie . Obie prace zostały wręczone, co widać na zdjęciu, które musiałam sobie pożyczyć od Justynki 


od Dorotki
 Mam nadzieję, że moim koleżankom tak się spodoba pergaminkowa koronka, iż na kolejnym spotkaniu
zapragną się nauczyć tej pięknej techniki rękodzielniczej. 
Dziękuję Wam moi kochani za odwiedziny i słowa, które tu zostawiacie.:)))

czwartek, 29 listopada 2018

Mrożno za oknem

a w moim sercu SŁOŃCE 



Taki oto obrazek ukręcony z paseczków quillingowych został podarowany Justynie
i wręczony na Warszawskim spotkaniu z blogowymi  Przyjaciółkami
obrazek można obracać w każdą stronę , bo z każdej komponuje się chyba dobrze
ponieważ w pośpiechu nie zdążyłam zrobić zdjęcia więc zapożyczyłam sobie je od Justynki 
- tak się prezentuje w ramce -
Koleżance obrazek sprawił radość, a Wam jak się podoba?
Dziękuję za odwiedziny, zapraszam ponownie:)))

wtorek, 27 listopada 2018

Te dni były nasze

kiedy się coś zaplanuje.. kiedy się bardzo chce... można wszystko....
Otóż
w weekend, w piątek/ czarny piątek /  23-25 2018r. , w stolicy co zwie się Warszawa, daleko od zgiełku w uroczej dzielnicy odbyło się spotkanie blogowiczek, wspaniałych, radosnych, pozytywnie zakręconych dziewczyn z każdego zakątka  kraju.
JUSTYNY, DOROTKI, ANI, OLI, MARYSI i mnie
/Tak na marginesie Hania i Danusia z przyczyn niezależnych nie dojechały, ale były obecne sercem i duchem/.
Choć pogoda nie była wymarzona, to na naszych buźkach i w sercu gościło słońce, radość, poczucie humoru i dystans do życia.
Dorotka odebrała nas z dworca  obwiozła okrężnymi ulicami - co byśmy poznały prawie całą stolicę, i dowiozła nas daleko poza miasto w spokojną, urokliwą dzielnicę.  Justynka przyjęła nas bardzo serdecznie, stwarzając  niepowtarzalnie swojskie klimaty.
Czułyśmy się jak u siebie w domu. Jej gościnność nie znała granic. Smakowite, domowe obiadki przygotowane przez dziewczyny - Justynę i Dorotę, przepyszny sernik upieczony przez mamę Justynki, mniamuśny jabłecznik upieczony przez Dorotkę - mówię wam niebo w gębie.
Oj działo się...
 było radośnie...humory nas nie opuszczały z toastem ( kilkuletnich naleweczek) rozmowy trwały długo, a nawet bardzo długo...
Oczywiście nauka  miała też swoje miejsce. Zadbała o to Justynka, obdarowując każdą z nas pakietem startowym do frywolitki.
a pozostałe dziewczyny również obdarowały się nawzajem  prezentami- zobaczcie jak wyglądał stół

Justynka, Dorotka,  i Ola uczyły nas klikać czółenkiem w międzyczasie tworząc biżuterię frywolitkową.
 ...tak trwało to mozolne klikanie. Oj nie szło tak gładk
 by zgłębić tajniki frywolitki trzeba nieziemskiej cierpliwości.
moje pierwsze łuczki, kółka i łańcuszki.... będzie ciężko, ale z uporem  chyba dam radę....
 Każda z nas  chciała przekazać swoją ulubioną i wykonywaną technikę rękodzieła.  Ania z szydełkiem w ręku pokazywała jak dzierga się chustę oraz podtrzymywała dobry humor i waraz z
Marysią zadbała byśmy prawidłowo haftowały krzyżykami i pod ich czujnym okiem wykonały malutki hafcik  i oto jak wyszło...

osobiście zadbałam o kręcenie" różności" z paseczków quillingowych. Dziewczyny "zdolniachy" ukręciły gwiazdki
W niedzielę odwiedziliśmy Scrapowisko, było co oglądać, i choć zarzekałam się , że nie kupię za wiele, to jednak nie mogłam się oprzeć nowym wzorkom papierów, tekturek, innych dodatków rękodzielniczych.
Chwile spędzone razem szybko jednak mijały a wszystko co dobre musi mieć swój koniec. Nadeszła chwila kiedy trzeba się rozstać. Z uwagi na fakt, iż mój pociąg powrotny odjeżdżał jako pierwszy, spakowałam się, pożegnałam wszystkie dziewczyny i wyszłam. Przesympatyczny mąż Dorotki odwiózł mnie na dworzec i niemalże wsadził do pociągu. Siedząc w przedziale wśród wielu pasażerów uśmiechałam się w w sercu a w głowie wciąż brzmiały głosy i śmiechy z  naszego radosnego spotkania. Łza mi się w oku zakręciła.
Reszta dziewczyn odjeżdżała półtorej godziny po mnie. Jednak do późnego wieczora podtrzymywałyśmy konwersację przez messendżera.
To był niewątpliwie wspaniały weekend.
Po powrocie rozpakowałam prezenty, rozłożyłam je  na stole i z radością wspominałam


Oczywiście na moim haftowanym obrazku z ptaszkami musiałam dodać świąteczny napis i czerwone  czapeczki, bo same na gałązkach wyglądały zbyt smutne
Dziękuję Wam moje KOCHANE za ten czas cudownie spędzony . Niewątpliwe, że będzie następny raz, więc już się cieszę na kolejne spotkanie i w pełnym składzie.
 Buziaki ślę gorące.
Wszystkich czytających serdecznie pozdrawiam i zachęcam do takich spotkań w realu.
 Wszystkie relacje ze spotkania , masę zdjęć można podejrzeć u Justynki, Dorotki , Marysi, Oli Ani